Z małym opóźnieniem chciałbym opisać swoje przeżycia i przemyślenia na temat festiwalu Rock in Rio, który w tym roku obchodził swoje 30-lecie powstania.
Rock in Rio to jedna z
największych i najbardziej popularnych imprez w historii muzyki. Całe show
powstało z inicjatywy Roberto Mediny, obecnie 66-letniego brazylijskiego
biznesmana pochodzenia żydowskiego.
Sam festiwal nie odbywał się co
roku i tak szczerze mówiąc, prawdziwym Rock in Rio były dwa pierwsze, no może
trzy pierwsze imprezy, później z muzyką rockową zaczęło być już gorzej,
dlaczego?
Poniżej grafika przedstawiająca kalendarium Rock in Rio
Przyjrzyjmy się wykonawcom
występującym na poszczególnych edycjach:
Rock in Rio I: AC/DC, Iron
Maiden, Queen, Ozzy Osbourne, Scorpions, Rod Stewart, Whitesnake
Rock in Rio II: Guns ‘N Roses, INXS, Sepultura,
Faith No More, Judas Priest, Megadeth, Billy Idol, George Michael, A-Ha, Debbie
Gibson.
Rock in Rio III: Iron Maiden, Guns’N Roses,
Sepultura, R.E.M, Oasis, Foo Fighters, Red Hot Chilli Peppers.......Britney
Spears
Rock in Rio IV: Slipknot, Maroon 5, Coldplay, System
of a Down, Motorhead, Sepultura, Metallica, Guns ‘N Roses, Evanescence......Rihanna, Shakira, Katy Perry
Widzicie różnicę?
Przejdę od razu do tegorocznego
festiwalu, gdyż to o nim chciałbym powiedzieć kilka słów. Jakich artystów
mogliśmy oglądać i słuchać w tym roku? Na Rock in Rio VI, bo to szósta z kolei
edycja organizowana w Brazylii zaprezentowali się m.in: Queen & Adam
Lambert, Elton John, Faith No More, System of a Down, Metallica, Motley Crue,
A-Ha ale również Sam Smith, Rihanna, Katy Perry.
Pierwszy raz oglądałem te
występy na żywo, gdyż transmisje te były dostępne w brazylijkich stacjach TV i
to o dogodnej dla mnie porze. Każdy kto jedynie zerknął na rozpiskę nt.
występowania artystów widział, że Rihanna i Katy Perry były faworyzowane na
największe gwiazdy, występowały bowiem jako ostatnie a prowadzący to show o
mało nie dostawali orgazmów obserwując na żywo jak Rihanna podjeżdża samochodem
pod scenę, wyjątkowo żenujące widowisko.
To na co chciałem zwrócić
uwagę, to fakt iż każdy musiał śpwiewać „na żywo” a nie z użyciem playbecku. O
tym chciałem napisać kilka zdań. Rihanna występowała zaraz po A-Ha i szczerze
mówiąc tak kiepskiego występu się nie spodziewałem. Egzotyczna „artystka” rodem
z Barbadosu nie zaśpiewała chyba nawet połowy tego co powinna była zaśpiewać, zaczynała śpiewać ale brakowało jej tchu i umiejętności żeby wyciągnąć
piosenki do końca. Oprócz głupkowatego stroju, wulgarnych ruchów i przynajmniej
dla mojego ucha mnóstwa fałszów, niczego w tym występie nie było. Jedynie
chórki ratowały Rihannę przed totalną klapą, choć w moim odczuciu nawet to nie
pomogło.
Po przykrych doświadczeniach z
Rihanną z niecierpliwością czekałem na występ chyba najpopularniejszej
(przynajmniej w internecie) „artystki” Katy Perry, aby je porównać. Występ Katy
Perry zamykał cały Rock in Rio, był więc niejako ukoronowaniem całej imprezy.
Cóż mogę powiedzieć na temat występu? Było trochę lepiej, śpiewała trochę
więcej, zaprezentowała więcej strojów, było bardziej kolorowo, jednak znów
fałsze poszły w eter, chórki pomagały jak mogły a już przesadą po której
wyłączyłem TV było „niespodziewane” wtargnięcie fanki (zapewne lesbijki, a
jakże) na scenę, która oprócz obmacywania „gwiazdy estrady” uklękła i
pocałowała ją w rękę.
Podsumowując
Rozumiem, że przed 30 laty od
czasu pierwszego festiwalu Rock in Rio minęło mnóstwo czasu oraz gusta muzyczne
mocno się zmieniły. Czy jednak na pewno? Ja osobiście w to wątpie. Rock in Rio
powinien pozostać w swojej pierwotnej wersji, zapraszając zespoły, które na
żywo potrafią zagrać lepiej niż w studio, a nie jest ich wcale tak mało. Na
brak chętnych do posłuchania takich zespołów jak Metallica, Scorpions, Queen,
Erica Claptona, Eltona Johna i wielu innych na pewno nie można by było
narzekać.
Zaproszenie dwóch wspomnianych
w tekście powyżej „artystek” uważam za totalne nieporozumienie na festiwalu o
takiej historii. Osoby te są produktami a nie artystami, je sprzedaje się jak mikrofalówki, telewizory lub inne tego typu urządzenia. Pod kolorowymi strojami, które
więcej ciała odkrywają niż zakrywają, słabymi tekstami i wulgarnymi ruchami
scenicznymi nie ma tam niczego. Odniosłem wrażenie, że w każdej polskiej
parafii znajdzie się dziewczyna/kobieta, która zarówno Rihannę jak i Katy Perry
zrównałyby z ziemią pod względem wokalnym, niestety z pustego i Salomon nie
naleje.
W tej chwili jestem pewnien
jednego, zanim kliknę przycisk PLAY na koncie YT takich produktów
marketingowych zastanowię się 2 razy czy warto nabijać kobzę takim beztalenciom
i czy warto poświęcić 3 minuty mojego życia na takie barahło. Nawet nie wspomnę
o kupowaniu płyt czy biletów na koncert.
Nie mówcie mi tylko, że teraz
są takie czasy, takich mamy artystów itd. Otóż NIE, to ja wybieram kto jest dla
mnie artystą muzykiem a nie stacje radiowe, TV czy internet. Smutne jest to, że
obecni młodzi ludzie wychowywani są w świecie wypełnionym takimi idolami, nie
mając nikogo kto pokazałby im w odpowiednim czasie prawdziwych artystów. Dlaczego
tak napisałem? Dlatego że wierzę iż nawet dziś młoda osoba może słuchać muzyki
sprzed 30, 50 lat czy nawet musyki klasycznej. Jeśli jednak rodzice pozostawią
dziecko na wychowanie TV, internetowi czy środowisku, zapomnijcie, wyrosną fani
Rihanny, Katy Perry, Nicki Minaj i innych klaunów. Ja wychowałem się na innej,
prawdziwej muzyce, tworzonej przez muzyków a nie inżynierów w studio i
specjalistów od wizerunku i reklamy. Zostaje przy swoim a na obecne „gwiazdy”
mogę tylko spojrzeć z politowaniem, gdyż mam wrażenie że są one również ofiarą
swojego zupełnie sztucznego wizerunku.