Zdj.1 - Najlepsza grafika opisująca sytuację Brazylii |
Brazylia to rozległy kraj o ogromnym potencjale ludzkim i gospodarczym. Występowanie surowców oraz położenie geograficzne mogłyby uczynić z niej jedno z najsilniejszych państw na świecie. Po kilku latach ciągłego wzrostu gospodarczego i rozbudzonych nadziei przyszło jednak ogromne rozczarowanie. W tym roku Brazylia przeżywa głęboki wewnętrzny kryzys z którego nie wyjdzie już tak silna jak wcześniej.
Mieszkańcy takich
państw jak Japonia, Nepal, Indonezja czy Stany Zjednoczone wiedzą, że grożą im
systematyczne trzęsienia ziemi i są oni do nich przygotowani. Brazylia ma to
szczęście, że tego typu naturalne kataklizmy tam nie występują. Niestety od
kilku miesięcy dosłownie dzień po dniu w kraju kawy występują wstrząsy związane
z ekonomią i gospodarką, na co wydaje się, że zwykły senhor Silva nie był
przygotowany. Cóż takiego wydarzyło się w tym kraju, gdzie oficjalnie jeszcze w
marcu 2014 roku bezrobocie wynosiło zaledwie 5% i w połączeniu z kulturą
latynoską tworzyło idealnych wręcz konsumentów ciągle napędzających gospodarkę?
Odpowiedź jest jedna – POLITYCY! Ale o tym nieco później.
Niech każdy z nas
zastanowi się przez chwilę, jakie możliwości destrukcji państwa ma zwykły
obywatel a jakie sprzedajny lub pazerny polityk.
Zwykły obywatel
by przeżyć musi pracować oraz wydawać pieniądze na siebie i rodzinę. Nawet
jeżeli będzie chciał coś zakombinować i nie płacić podatków, może to zrobić
jedynie w bardzo ogranicznonym stopniu. Każda praca jest przecież opodatkowana
a praca na czarno w Brazylii prawie nie istnieje (jeżeli już, to na czarno pracują
obywatele innych państw z Ameryki Południowej, jak: Kolumbijczycy, Chilijczycy
czy Wenezuelczycy). Poza tym każdy produkt w Brazylii naszpikowany jest różnego
rodzaju podatkami, przez to robiąc normalne zakupy w supermarkecie średnio
25-35% ceny jaką przyjdzie nam zapłacić to właśnie podatki.
Powyżej
wspomniałem, że brazylijczycy to praktycznie idealni konsumenci. Będąc tutaj i
obserwując ich życie widziałem, że wzrost gospodarczy z początku lat 2000
spowodował, że zaczęli oni żyć jak Amerykanie czy Europejczycy, do których
ciągle aspirują. Szczegół w tym, że płącą za to 2-3 razy więcej i przez to
muszą wydawać ogromne pieniądze, często kupując na kredyt. Przykład pierwszy z
brzegu, średniej jakości nowa lodówka kosztuje tu 1500 reali, przy płatności z
górny, a przy płatności podzielonej na 12 czy 24 raty, jej cena na końcu
wyniesie około 2500 do 3000 reali. Podobnie jest z telefonami komórkowymi,
telewizorami czy samochodami. Obecnie te produkty są bardzo popularne a ludzie
nie wyobrażają sobie bez nich życia. Co do samochodów, to o ile w Polsce
przeciętny obywatel jest w stanie odłożyć około 10-15 tys i kupić w miarę dobry
używany samochód, płacąc gotówką, o tyle w Brazylii za te same pieniądze
dostaniemy trupa. Za prosty, nadający się do jazdy samochód, który nie ukończył
18 lat, będziemy musieli wydać około 25 tysięcy. Oczywiście przy średnich
zarobkach na poziomie 2000 reali brutto jest to kwota nierealna do zapłaty gotówką.
Z tego też powodu wszystkie komisy oferują spłatę na raty, z odpowiednim
procentem oczywiście.
Zapewne
pomyślicie, że kryzys który teraz nastał jest wynikiem tego, że brazylijczycy
brali wszystko na kredyt a potem nie spłacali – to jednak nie jest prawda, w
dużej większości spłacają oni zadłużenia i na potwierdzenie moich słów,
poszukajcie sobie informacji o wynikach finansowych największego i
najpopularniejszego w Brazylii prywatnego banku Itaú.
Popatrzmy na poniższe wykresy pokazujące wyniki na giełdach brazylijskiego
banku Itau i “polskiego” banku PKO BP:
Zdj, 2 - Cena akcji banku Itaú na brazylijskiej giełdzie |
Operacja „Płynny Pieniądz”
Zdj.4 - Petrobras, do niedawna chluba Brazylii |
Jednym z
największych i najbardziej rozpoznawalnych brazylijskich przedsiębiorstw jest potentat
naftowy Petrobras. Jeśli chcemy szukać początków kryzysu to właśnie to jest
punkt wyjściowy. Przekleństwem tego przedsiębiorstwa było to, że było ono
państwowe i wszystkie sępy w postaci polityków i złodziei (biznesmenów)
zlatywały się w to miejsce. Rozumiem, że niektóre firmy moga upadać gdyż rynek
bezlitośnie je zweryfikował, być może przecenili realne zapotrzebowanie na
swoje produkty itp. Jednak przemysł naftowy to zupełnie inna sprawa, tam nie
produkuje się niczego od zera, korzysta z naturalnych zasobów (wg mnie należących
do wszystkich mieszkańców tego kraju) i sprzedaje praktycznie z pozycji
monopolisty. Jak zatem można było doprowadzić dojną krowę do ruiny? Chyba tylko
politycy to potrafią. Poniżej przedstawię wykres przedstawiający wartość akcji
Petrobrasu na przestrzeni ostatnich 5 lat z nowojorskiej giełdy NYSE:
Zdj. 5 - Ceny akcji Petrobrasu na Wall Street |
Nie trzeba być
geniuszem żeby po jednym spojrzeniu na ten wykres zauważyć, że z roku na rok
akcje spadały na łeb. Polityków jednak to nie ruszało, kradli dalej.
Sposób w jaki
wyciągano pieniądze od Petrobrasu polegał albo na trefnych inwestycjach, jak
np. zakup pola naftowego w Texasie, które nigdy nie było wykorzystywane albo
przy pomocy chamskiej złodziejki – przelewów bankowych z Petrobras na
szwajcarskie, prywatne konta przy pomocy banku specjalizującego się w obsłudze grup przestępczych - HSBC, który to bank w tym roku w podskokach wyniósł
się z Brazylii (zaraz po odkryciu malwersacji i wszczęciu śledztwa).
Dziś okazuje się, że okradanie krajowego giganta trwało od minimum 9 lat, dla przypomnienia obecna partia polityczna PT rządzi nieprzerwanie oraz z pełnią władzy od 12 lat i to politycy tego ugrupowania są odpowiedzialni za tą korupcję.
Ile stracił na
tym Petrobras? Wyliczenia wskazują na około 21 mld reali. Aby pomóc wyobraźni:
- Jest to w przybliżeniu roczny dochód netto tego przedsiębiorstwa
- Można za te pieniądze wybudować dwie nowe wierze WTC lub zakupić takie 4 kluby piłkarskie jak Real Madryt, Barcelona, Chelsea i Inter Mediolan (wszystkie 4 a nie 1 z 4).
Zdj. 6 - Dochody netto Petrobrasu w ostatnich latach |
W 2014 roku dochód netto przedsiębiorstwa wyniósł 21,5 mld reali NA MINUSIE!
Operacja „Afrykańskie Gazy”
To jednak nie koniec wyczynów „wybrańców narodu”.
Jeśli mówimy o energii elektrycznej w Brazylii, to
mamy na myśli przede wszystkim elektrownie wodne. Orientujący się w temacie wiedzą, że w Brazylii powstała druga co do wielkości hydroelektrownia świata Usina Hidroelétrica de Itaipú, zaopatrująca w energię elektryczną zarówno część Brazylii jak Paragwaj.
Zdj. 7 - Hydroelektrownia w Itaipú |
Niestety nie wszystko jest takie przemyślane i jest powodem do dumy. Jedna z
elektrowni na południu Brazylii w stanie Rio Grande do Sul, od 2008 roku była
zasilana gazem płynącym przez rurociąg wprost z Argentyny. Niestety problemy wewnętrzne południowego sąsiada spowodowały, że przepływ gazu zaczął być limitowany. W związku z
tym rząd brazylijski musiał wymyślić inną taktykę. Tęgie głowy wpadły na
pomysł, aby gaz był transportowany drogą morską z Afryki, a dokładniej z
Nigerii. Problem w tym, że miał on być transportowany najpierw do Argrntyny a
dopiero później do Brazylii.
Zdj. 8 - Obrazek demonstrujący plan dostarczania gazu z Nigerii |
Oficjalnie nikt
nie chce odpowiedzieć na pytanie o koszty takiej inwestycji oraz o zasadność
takiego rozwiązania. Można jednak wyczuć
nosem, że ten afrykański gaz jest szczególnie śmierdzący.
Można by tak
jeszcze długo pisać na temat miliardów pochodzących z publicznych pieniędzy i zmarnowanych na
niedokończone inwestycje rządu brazylijskiego. Każdy kraj może tolerować rządy
głupców lub złodziei ale przez ściśle określony czas. Wszystko wskazuje na to,
że w Brazylii czas ten się skończył.
Ostatnio w Polsce
w wyniku upałów drastycznie spadł poziom rzek, powodując niemałe problemy dla
polskich elektrowni. Podobna sytuacja wystąpiła przed kilkoma miesiącami w
Brazylii. Jak jednak zareagował rząd? Zrobił to co umie najlepiej, podniósł
ceny energii elektrycznej aby „zachęcić” ludzi do jej oszczędzania. Był to
gwóźdź do trumny, gdyż przez to koszty każdego produktu i koszty pracy znacznie
wzrosły. Jeśli dodamy do tego wszystkiego zeszłoroczną organizację Mistrzostw
Świata w Piłce Nożnej oraz przyszłoroczną organizację Letnich Igrzysk
Olimpijskich w Rio de Janeiro, mamy kłopoty z budżetem jak w banku.
Sytuacja na dziś
Przed kilkoma dniami agencja ratingowa Moody’s obniżyła pozycję Brazylii. Jest więc to jasny przekaz dla potencjalnych inwestorów, że eldorado się już skończyło i nie ma co tam inwestować. Obecnie każdego dnia tysiące osób traci pracę.
Mam wrażenie, że
najgorsze dopiero przed Brazylią, która w razie jakiegoś zewnętrznego tąpnięcia
na rynkach walutowych zostanie żywcem pogrzebana.
Na koniec niech
każdy się zastanowi, czy olewanie wyborów to rzeczywiście dobre wyjście. Mimo
młodego jeszcze wieku pamiętam rządy SLD, PIS i PO. Żadne z tych ugrupowań nie
zrobiło nic by zmodernizować i usprawnić nasz kraj, a wręcz przeciwnie. Nie
idąc na wybory, godzimy się by te same osoby znów rządziły a polityczni bandyci
czuli się w 100% bezkarnie, bo bez naszej zgody oni sami się wybiorą. Trudno
mieć pretensje do złodzieja że kradnie i to w naszym interesie leży to żeby mu
pokazać gdzie jego miejsce. W codziennym życiu wszyscy, nawet dzieci wiedzą, że
miejsce bandyty jest w więzieniu, dlaczego więc ciągle pozwalamy tym samym
dziadom rządzić? Przykład Brazylii pokazuje, że najsilniejsze państwo może
pójść na dno jeśli nieodpowiednie osoby zabiorą się za jego zarządzanie. Czy Ty
drogi czytelniku uważasz, że obecnie w naszym kraju rządzą odpowiednie osoby?
cześć, 3 miesiące mieszkam w Sao Carlos (wyjazd służbowy) i bardzo Ci dziękuję za przybliżenie Brazylii. Mieszkam w stosunkowo małym mieście, więc jako kobieta z Europy jestem trochę atrakcją, ludzie są mili, ale mało kto zna tu dobrze angielski. Dziwi mnie tu mnogość ludzi zatrudnionych w sklepach/restauracjach- w Polsce na sklep są max 2 ekspedientki, a tu małe stoisko z żelkami ma ich 3... Dziwią mnie też samochody- nowe ale w najbardziej 'gołej' wersji, to chyba kwestia podatków.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam chyba wszystko z tego bloga i żałuje, że nie piszesz dalej.
Pozdrawiam !